Tagi

, , ,

Po kilku godzinach zastanawiania się nad tym czy w opisanej wcześniej kwestii interweniować, podjęłam wreszcie męską decyzję. No i jak postanowiłam, tak i zadziałałam.

Na wstępie dodam jeszcze, że nie jestem mamuśką latającą ze skargami, ale w tym przypadku nie pozostawało nic innego, jak ująć się za paskudnie potraktowanym dzieciakiem. Tym bardziej, że sytuacja miała miejsce na terenie szkoły. Taka ironia losu, można by rzec.

Napisałam więc oficjalne pismo, w którym opisałam zachowanie pracownicy kuchni, i wyraziłam swoje oczekiwania związane z możliwością rozwiązania sytuacji. Uznałam bowiem, że mam prawo oczekiwać, z racji faktu że moja pociecha zasila poczet uczniów tejże szkoły. Osobiście spotkałam się z p. Dyrektor i w rozmowie opisałam jej całe zajście, jak również wręczyłam pismo.

Po krótkim czasie na adres domowy otrzymałam informację zwrotną. Dyrektor szkoły poinformował mnie o dopełnieniu jednego z moich oczekiwań, jakim były przeprosiny chłopca w obecności Dyrekcji. Kolejnym krokiem było przekazanie kopii mojego pisma do kierownictwa stołówki gminnej, z informacją o zdarzeniu.

Można by powiedzieć, że sprawa została załatwiona. Bo nie chodzi przecież o to, by oczekiwać radykalnych posunięć. Ważne jest i to, aby osoby mające poczucie bezkarności, miały okazję do refleksji nad możliwymi  realnymi skutkami swoich działań.